• DEZYNFEKCJA - DEZYNSEKCJA - DERATYZACJA - BRODNICA KUJAWSKO-POMORSKIE

4180
Pewna brodniczanka wybrała się na spacer z psem w okolice ulicy Młyńskiej. Tam przy kontakcie z jakąś rośliną pojawiły się bąble jak po oparzeniu. Potrzebna była pomoc lekarska, seria zastrzyków. Podobne objawy wywołuje groźny barszcz Sosnowskiego, ale tym razem to nie on był sprawcą

Był niedzielny poranek, 22 lipca, około godziny 9, gdy z psem wybrałam się na spacer w okolice ulicy Młyńskiej i piekarni "Krzyś"; za garażami, gdzie leżą betonowe płyty i zaczyna się łąką z zejściem do Drwęcy odpięłam psa ze smyczy, by się wybiegał - wyjaśnia mieszkanka ul. Wyspiańskiego. - Wtedy otarłam się o jakąś roślinę, na co zupełnie nie zwróciłam uwagi, jako że wybujałych chaszczy tam nie brakuje. Nic mnie wtedy nie zabolało i w ogóle nie poczułam niczego niepokojącego. Jednak po upływie 10-15 minut na mojej prawej dłoni i na przedramieniu pojawiły się zaczerwienienia i bąble, które urosły do 10 mm średnicy. Następnego dnia bąble podeszły wodą, a ja udałam się do lekarki. Powiedziałam jej o moich przypuszczeniach, że być może poparzyłam się barszczem Sosnowskiego, o czym poczytałam w internecie, lecz ona odrzekła, że w Brodnicy nie ma tej rośliny, więc to raczej niemożliwe. Do teraz nie wiem, co mogło mnie poparzyć.
Kobieta otrzymała kurację 5 zastrzykami sterydowymi, po których zaczerwienienie ustąpiło. Po bąblach zostały blizny pooparzeniowe, lecz skóra goi się bezboleśnie.

Co rośnie przy Młyńskiej

Z powyższymi wątpliwościami zwróciliśmy się do znawcy tematyki - Adama Szulwica z firmy "DDD Adam Szulwic". Przypomnijmy, że jej właściciel wraz z pracownikami zajmuje się dość specyficzną branżą, bo dezynfekcją, dezynsekcją, deratyzacją i dezodoryzacją. Zwalcza więc to, co najczęściej budzi u ludzi pewien wstręt lub niepokój - bakterie, grzyby, pluskwy norweskie, wszy, owady, szczury, wołki, szkodniki zbożowe, niepożądane, przykre zapachy, a nawet przypadki parazytozy urojonej, fobii i natręctw związanych z owadami i insektami, których przybywa. Kolejny trudny do zwalczenia problem od lat sygnalizuje Państwowy Powiatowy Inspektorat Sanitarny w Brodnicy, ostrzegając przed inwazyjnie rosnącym chwastem, zwanym barszczem Sosnowskiego. Jego kwitnienie potrwa do października. Adam Szulwic, który zajmuje się jego rozpoznawaniem i zwalczaniem, uspokaja, że w powiecie brodnickim dotąd ów groźny chwast występował punktowo, najczęściej w trudno dostępnych miejscach. Ale jednak występuje i trzeba na niego uważać, tym bardziej że jego zwalczanie trwa aż 5 lat.
- W tym roku zaraz po zimie otrzymałem sygnały o występowaniu barszczu Sosnowskiego w powiecie brodnickim - twierdzi Adam Szulwic. - Chodziło jednak o pojedyncze sztuki. Większe skupisko, do stu sztuk usuwaliśmy w Cielętach. Jednak od półtora miesiąca nie odnotowujemy sygnałów z terenu powiatu w tej sprawie. Nawet telefonicznie nikt nie kierował choćby zapytań ze względów bezpieczeństwa przy organizacji obozów harcerskich lub kolonii. Z moich obserwacji również wynika, że temat barszczu Sosnowskiego u nas zanika. Ostrzegam jednak wszystkich przed inną rośliną, która przy temperaturze powietrza 30 stopni i powyżej zachowuje się jak barszcz Sosnowskiego i może poparzyć z uwagi na olejki eteryczne, jakie roznosi. Tą rośliną jest dyptam jesionolistny, zwany też krzewem Mojżesza lub gorejącym krzewem. Rośnie on na 70-80 cm, a zebrane w grona kwiaty - białe, różowe lub purpurowe pięknie pachną. Liście są ciemnozielone, pierzaste o cytrynowym zapachu. Podczas upałów ta roślina wydziela olejki lotne, które mogą same się zapalić, bez krzywdy dla rośliny. Co ciekawe, ta niebezpieczna piękność zagrożona jest wyginięciem, a przez to znajduje się pod ścisłą ochroną. Poparzyć jednak może tak samo, jak barszcz Sosnowskiego.
Adam Szulwic z własnej inicjatywy wybrał się wraz z pracownikiem w okolice ul. Młyńskiej. Jednak pośród gęstwiny różnych roślin nie odkrył tam ani barszczu Sosnowskiego, ani krzewu Mojżesza. Tak się składa, że te rośliny lubią wolną przestrzeń i dostęp do promieni słonecznych, inne rośliny mogłyby je najzwyczajniej "zadusić".
- Po zbadaniu sprawy jestem dość sceptyczny, czy ta pani została poparzona barszczem Sosnowskiego, czy krzewem Mojżesza, ponieważ tych roślin tam nie znalazłem - wyjaśnia Szulwic. - Bywają jednak i takie sytuacje, że ludzie bywają uczuleni na coś, czego nie wiedzą, dopóki się z tym nie zetkną. Może tak było z panią, która doznała poparzeń.

Jest też barszcz

Jak rozpoznać wśród wielu chwastów groźny barszcz Sosnowskiego? Otóż ta roślina najczęściej wybiera sobie miejsca, gdzie może zapewnić sobie nienaturalnie wysoki wzrost do kilku metrów.
Wzdłuż pędu wzrostowego widać wyraźnie podłużne, nieregularne, charakterystyczne paski, jakich nie ma żadna z występujących na naszym terenie roślin. Pod żadnym pozorem nie należy jej dotykać, a podczas upałów nawet się zbliżać. Objawy poparzenia występują po kilkunastu minutach od kontaktu z rośliną. Największe natężenie następuje w ciągu 30 minut do 2 godzin i nasila się w ciągu doby. Poparzenie podobne bywa do poparzenia termicznego - pojawiają się wtedy pęcherze z surowiczym płynem, a nawet głębokie rany. Gdy nastąpił kontakt z rośliną, a objawy jeszcze nie wystąpiły, warto wtedy obmyć skórę dużą ilością letniej wody z mydłem i wypić preparat wapniowy.
- Najgroźniejsze w barszczu Sosnowskiego są kwitnące na biało kwiaty - ostrzega Adam Szulwic. - Chociaż nie wydają one zapachu, są bardzo groźne z uwagi na to, że latem wydzielają lotne olejki eteryczne, które są groźne na odległość. 

źródło: http://www.czasbrodnicy.pl/czasbrodnicy/1,93191,23794802,poparzyl-ja-krzew-mojzesza.html